Rodzicom często sad kojarzy się z dzieciństwem, z beztroskimi wakacjami na wsi. Z zapachem malin i kwitnącej lipy. Każdy choć raz był w starym sadzie, do którego przechodziło się przez drewnianą furtką zamykaną na haczyk. A w sadzie jabłonie, śliwy, wiśnie, czereśnie, kilka krzaków agrestu i porzeczkowych, czerwonych najwięcej, kilka białych i najmniej czarnych ( prawie nikt ich nie lubił ). Pod płotem posadzone maliny, dwa rządki truskawek i omijany przez Dzieci rabarbar. Najbardziej owoce smakowały prosto z drzewa, nikt się nie przejmował jak mama krzyknęła „nie jedz – trzeba umyć – muchy po nich chodziły”. W tym tygodniu przy okazji kolejnego koła kulinarnego chętne grupy będą próbowały odtworzyć dawne smaki prosto z sadu.